9/26/2013

Recepta na zdrowie? Bieganie!

Ubiegłoroczna edycja I Biegu Oliwskiego
Wirusy atakują! Otaczają mnie w większości przeziębieni ludzie,którzy "ciągają" nosem, skarżą się bóle mięśniowo-stawowe, dokucza im ból gardła i podwyższona temperatura ciała i choć zarazić się nie jest trudno to pochwalić się mogę, że mi od 2 lat takie dolegliwości nie są znane (obym nie powiedziała tego w złą godzinę). To chyba nie jest przypadek, że od 2 lat biegam :) I to jest moja recepta na zdrowie! We wczorajszym wydaniu wiadomości radiowych padło stwierdzenie, że wystarczy pół godziny kilka razy w tygodniu truchtu, marszobiegu, aby wzmocnić organizm. Podpisuję się pod tym obiema rękami i nogami! Według mnie łatwiej jest poświęcić trochę czasu na świeżym powietrzu niż później zmarnować tydzień w łóżku, faszerując się "chemią". Sama już nie mogę się doczekać, kiedy będę przemierzać sopockie szlaki, morska bryza, cisza poranka, ja i moje bliźniaki :) Już niedługo! Póki co przemykam ulicami Lidzbarka.
I tak oto na ostatni wtorkowy trening zaplanowane miałam 2km rozruchu, aby później biegać 5x5min  w tempie 4:20, czyli około 1155m do przebycia w jednej sesji. Szczerze mówiąc nieco stresują mnie takie treningi, ponieważ nigdy nie jestem pewna czy podołam. I niestety, pierwszy akcent szybkościowy nieco wolniejszy niż wynika z założeń, po
Smakowita nagroda :)
pierwszym kilometrze moje tempo biegu wynosi 4:27, a w pozostałe 33 sekundy pokonuję 139 metrów. 3,5 minuty czynnego odpoczynku i czas znowu przyspieszać. Tym razem jestem w pełni sił i śmiało przebiegam 1190 metrów, moje samopoczucie się poprawia i odzyskuję wiarę w siebie. Być może pomógł deszcz, a może był to pewien pan na rowerze, który na mój widok krzyknął "dobrze, przynajmniej twardzi jesteśmy!", jak już wspomniałam niewiele mi potrzeba, aby zmotywować się do wykrzesania z siebie więcej siły. Pan pojechał w swoją stronę, ja podążyłam przed siebie i po kolejnej przerwie, znowu czas na mocniejszy akcent. Ulewa rozpętała się na dobre, zmoczyło mnie niemiłosiernie, ale w czym miałoby mi przeszkadzać takie orzeźwienie? Wręcz mi to pomaga i kolejny odcinek to znowu mocniej niż trzeba i po 5 minutach Garmin melduje, że przebiegliśmy 1189m. Cieszę się do siebie, chociaż wiem, że jeszcze musi wystarczyć mi sił na kolejne 2 akcenty. W ciągu przedostatnich 300 sekund pokonuję 1158 metrów, a ostatni odcinek mierzył 1134m . Nie zawsze udaje mi się wybiegać tyle, ile trzeba, jednak nie poddaje się! Przygotowuję się, aby w 11 listopada w Gdyni pobiec jak najlepiej! :) Już 13 października II Bieg Oliwski, a mój plan zakłada, że właśnie w ten weekend potrzebuję się sprawdzić - okazja idealna, a w ubiegłym roku za 2 miejsce w kategorii otrzymałam nietypową statuetkę, niezwykle praktyczną, którą był Chleb Oliwski :) Mile wspominam bieg, więc dokonam wszelkich starań, aby zdążyć z zapisami i w tym roku również wystartować.


1 komentarz:

  1. Brawo moja Moniczko , tak dalej .
    Potwierdzam 1,5 roku biegania bez chorobowych wpadek .

    OdpowiedzUsuń