Wróciłam! W końcu jestem w Polsce, w domu, w Lidzbarku :) Co prawda dokładnie tydzień temu przyjechałam, więc już mam w nogach treningi na lidzbarskiej ziemi, ale nie tylko lidzbarskiej. Po 8 tygodniach pracy należał się odpoczynek, błogie nic nierobienie - wybraliśmy morze :) Ale w czasie realizacji planu nie ma mowy o wolnym od biegania. Tak więc wtorkowy trening odbył się na trasie Jantar - Stegienka. Jak przywitało mnie morze? Wietrznie! Część zasadnicza treningu to 5x5 minut w tempie 4:20, o ile 3 pierwsze odcinki przebiegły idealnie, tak 2 ostatnie należały do nieco słabszych. Siła wiatru mnie pokonała, zdarza się, że przyjemny wiaterek jest moim kompanem, jednak ten okazał się przeciwnikiem! Po części zasadniczej rozbieganie i powrót do pensjonatu, a w pokoju już czekało na mnie pyszne śniadanie. Co zrobić z tak pięknie rozpoczętym dniem? Wyjść na spacer i to nie byle jaki, bo aż 15-kilometrowy. Aktywny odpoczynek to jest to, co lubię!
Cóż szykował plan na kolejny dzień treningowy? Nic trudnego, sama przyjemność, spokojne 15 km, a że było spokojne to szczerze mówiąc nie mam nic konkretnego do opisania.
Dzisiaj działo się już więcej, gdyż część główna to 2x8 minut po 4:30/km. Udało się i byłam z siebie dumna. Na pierwszym odcinku po kilometrze Garmin wskazał idealnie trafione tempo co do sekundy. Drugi już nieco szybszy (11 sekund), ale do podkręcenia tempa zmotywowała mnie pewna pani, która pojawiła mi się na horyzoncie, po prostu chciałam ją przegonić, już długo się nie ścigałam, włączył się instynkt. :) W ramach roztruchtania udałam się na stadion na zajęcia Biegam Bo Lubię. Zawsze, gdy jestem w domu (tak, tak, wakacje nad morzem już dobiegły końca) rezerwuję ten czas na wspólne ćwiczenia z lidzbarskimi biegaczami. Do końca września zostaję w Lidzbarku, także z pewnością jeszcze 3 razy się tam pojawię. Zachęcam wszystkich lidzbarczan do wspólnego truchtania na stadionie - solidna dawka endorfin gwarantowana dla każdego! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz