4:30 - pobudka
5:20 - trening
7:00 - buzujące endorifny
Biegam z bratem, więc z motywacją nie ma problemu, jedynym utrudnieniem jest ciemność nad ciemnościami. Ostatnio wybiegając z posesji nie mogliśmy trafić w bramę, w którą normalnie mieszczą się tiry. Miejscami równie dobrze można biec z zamkniętymi oczami, ale to właśnie jest tym czymś, co odróżnia treningi od tych w Polsce, coś się dzieje, jest ciekawie :) Czasem jest niebezpiecznie, gdy wypada się z chodnika lub wpada się na krzaki, ale, odpukać, jeszcze nikomu krzywda się nie stała. Ale nic tak nie napędza na dalszą część dnia jak trening z rana! Środowy trening nieco różnił się od pozostałych, bo zamiast standardowo do Trink Hali w Gildehaus polecieliśmy na stadion 6,5 km w jedną stronę, trening na stadionie, 6,5 km do domu, było meeeega! Mega mocno oczywiście, a najprzyjemniejszy moment? Zamykanie za sobą bramki od stadionu :)
Dzisiaj chyba najciekawszy dzień z całego tygodnia. Niedziela, czyli długie wybieganie, w naszym wypadku trochę inne niż dotychczas, gdyż planujemy wystartować w zawodach crossowych w Oldenzaal - dystans 12 km, do Oldenzaal nie planujemy po prostu sobie pojechać, dystans 22 km pokonamy biegiem. Oby nie było żadnych niemiłych niespodzianek i wszystko nam się udało. :) A teraz nie mam pozostaje mi nic innego jak zacząć wciągać na siebie biegowe szaty, za 20 minut lecimy!
Proszę, zagłosujcie http://www.socialtab.mobi/work/77566 Każdy głos przybliża Michała do przebiegnięcia 42,195 km w Wiecznym Mieście!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz