Sesja zmierza ku końcowi, a to oznacza, że będę miała w końcu więcej czasu. Dawno nie pisałam nowych postów, ale to ze względu na studia, co jednak wcale nie oznacza, że nie biegam. Oczywiście, że biegam! Mój ostatni post nawoływał zimę i co się stało? Następnego dnia spadł śnieg, przyszły siarczyste mrozy. Ale skoro egzaminy nie spowodowały odstawienia butów to na pewno nie uda się to zimie, na którą de facto czekałam. Mam swój śnieg, mam swoje zasypane chodniki i chociaż nie biega się łatwo, a po treningu czuję każdy mięsień to wiem, że warto, a gdy przyjdzie wiosna wierzę, że będą efekty.
Wczoraj podczas treningu spotkała mnie nietypowa przygoda. Biegnąc zauważyłam nisko lecącego łabędzia, był to dość nietypowy widok, bo zwierzę szybowało na wysokości maksymalnie 2 metrów od ziemi. Kiedy dobiegłam do skrzyżowania, nad którym leciał, już siedział on przy drodze. Był to młody ptak, kilka razy próbował się podnieść, jednak nie udało mu się to. Zatrzymałam się i zastanawiałam się, co mogę zrobić. Zadzwoniłam pod numer alarmowy na straż miejską, dodzwoniłam się do Sopotu, a że byłam w Gdańsku to pani podała mi numer do gdańskiego oddziału.
|
Bliźniaków emerytura coraz bliżej |
Po kilku próbach dodzwoniłam się i dyżurny wyjaśnił mi jak łabędzie zachowują się zimą, ponadto dodał, że jeśli zwierzę nie jest ranne to oni nie mają patrolu, który mógłby wysłać, przyjeżdżają jedynie, gdy ptak ma obrażenia i wtedy ukrócają mu cierpienie, pan dodał, iż niedaleko jest zbiornik wodny, więc ptak sobie poradzi. Szkoda mi było młodego łabądka, ale już w żaden sposób nie umiałam mu pomóc, a cała sytuacja zajęła mi ponad 20 minut i sama niemiłosiernie wymarzłam, co jak co, ale biegowe wdzianko zbyt ciepłe nie jest, jeśli pozostaje się w bezruchu. Poleciałam więc dalej, kontynuując trening, zrobiłam jedną pętelkę ParkRuna i kierowałam się w stronę domu, a nadmorskie alejki były tylko dla mnie. Po drodze spotkałam jedynie panią na biegówkach, 3 biegaczy i 2 przechodniów. Gdzie się podziali wszyscy ludzie?
Piszę o swoich treningach, a tytuł posta mówi, że znikam ze ścieżek. Owszem, przez 2 tygodnie nie przyłapie mnie nikt na bieganiu, ale tylko w Polsce. Pakuję swoje biegowe odzienie i wyruszam na zachód. :) Czas trochę pobiegać z bratem i tatą. Ich zima oszczędza, trzeba im ją dostarczyć! A nóż się uda wystartować w Wooldereslopen 2014 ? :) Zobaczymy, póki co cieszę się na myśl o wyjeździe.