Wczoraj spadł pierwszy śnieg, a dzisiaj nadszedł czas na pierwszy trening w zimowej aurze.
Kolejny raz umówiliśmy się z Michałem na wspólne bieganie i znów chwilę po godzinie 9 wciągałam już odzienie (jedynie nieco cieplejsze niż ostatnio) i wyruszyłam w stronę wejścia nr 28.
Po wyjściu z bloku zauważyłam, że chodniki pokryte są topniejącym, białym puszkiem. Postawiłam pierwsze kroki i jakby trochę zaczęłam się chwiać. Nie przebiegłam 500m, a moja twarz znalazła się w kałuży, znów wywinęłam orła! Tym razem na środku ulicy, podczas próby ominięcia wody. Grunt pod nogami jednak okazał się śliski i padłam. Jako że leżałam na ulicy, podniosłam się szybko, aby nie znaleźć się pod kołami nadjeżdżającego samochodu. W moim bucie chlupało, nieco się zdenerwowałam, ale tak rozbawiłam przechodniów, że ich uśmiechy sprawiły, że i ja zaczęłam się z tego śmiać. Mokre buty, leginsy, kurtka to mało komfortowe warunki, nawet pomyślałam, że może wrócę do domu i chociaż zmienię buty, ale nie, przecież umówiłam się z bratem. Nie było najgorzej. Dobiegłam pozostałe 100m do deptaka, a tam po chwili zjawił się Michał. Polecieliśmy już standardowo w stronę Gdyni. Warunki wciąż niesprzyjające na sopockich szlakach, ale obeszło się już bez upadków. Po przekroczeniu sopocko-gdyńskiej granicy stały punkt trasy- schody, które z treningu na trening stają się coraz krótsze. W międzyczasie okazało się, że mój Garmin zaczyna płatać figle. Jakby przycisk "stop" przestaje reagować na moje polecenia. Nie podoba mi się i to bardzo, ale moja złość nie trwała długo. W końcu to trening, trzeba cieszyć się tą chwilą i to na tyle, że tym razem nie opuszczam brata tam, gdzie zawsze tylko postanowiłam sobie nieco wydłużyć tę przyjemność i odprowadzić go do Gdańska. Skończyłam swój trening z 11km i 533m w nogach, ale to nie był koniec, bo przede mną jeszcze 40 minut ćwiczeń ogólnorozwojowych. Już po 12 minutach miałam dosyć, ale jak już zaczęłam to musiałam też skończyć.A po wszystkim nadszedł czas na odpoczynek... no może jedynie odpoczynek fizyczny, praca licencjacka sama się nie napisze, ale dotyczy biegania, więc wierzę, że będzie dobrze. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz